czwartek, 11 grudnia 2014

[Five] Sad

Selena's POV:
- Zwiąrzesz włosy w kitke? - spytał Justin będąc w łazience.
Ściągnęłam gumkę z mojego prawego nadgarstka i wplotłam ją we włosy.
- Nie! Justin, nie! - zaczęłam krzyczeć, gdy zauważyłam, że szatyn ma w ręce wodę utlenioną.
- A chcesz mieć blizny na twarzy? - spytał Justin
- Ehh... No dobra... - powiedziałam przewracając teatralnie oczami
Justin ukucnął przy mnie, a potem woda utleniona spływała po moim ciele strumieniami.
- Selly, nie płacz.
Tak, płakałam. Od dzieciństwa nienawidziłam uczucia spływającej cieczy, a za nią ból, dlatego nigdy moich samookaleczeń nie odkażałam.
Szatyn wreszcie skończył swoja robotę i wytarł strumienie ręcznikiem, po czym przejechał po bliznach zostawionych po żyletce. Był bardzo smutny, myślałam, że za chwilę łza zleci po jego poloczku.
- Selena, nie rób tak więcej,  dobrze? - powiedział Justin
Nie powiedziałam nic, tylko się do niego przytuliłam. Nie miałam siły na to, by coś powiedzieć. Czasami tak mam, to takie... naturalne.
Justin wbił się w moje usta, na co zareagowałam szerokim uśmiechem. Potem to ja zaatakowałam jego wargi. Szatyn usiadł na łóżku, a ja usadowiłam się na jego kolanach okrakiem, scisnęłam w pięści jego białą bluzkę i wtedy chłopak ponownie wpił się w moje usta niczym wampir potrzebujący ludzkiej krwi. Ugryzł moją wargę, na co ja otworzyłam usta i pozwoliłam chłopakowi dotknąć jego językiem mojego. Między naszymi językami zaczęła się walka o dominację. To była jak gra w kciuki, tylko bardziej no... fajna.
Justin odchylił moją głowę i zaczął składać pocałunki na mojej szyi i dekolcie.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Dessy, w takim momencie?!
Ogarnęliśmy się trochę i pozwoliliśmy mojej przyjaciółce wejść do pokoju.
- I jak tam moje gołąbeczki się mają?
Zobaczyłam na Destiny wzrokiem zabójcy.
- Będziecie musieli się stąd wynieść, bo Jack do mnie przyjeżdża.
Jack - chłopak Dessy, jeden wielki dupek. Koniec wykładu.
- No to, pa! - powiedziałam
Szliśmy na nogach a Justin podarował mi swoją kurtkę.

Wbiegłam czym prędzej do kuchni, bo byłam bardzo spragniona. Myślałam, że będzie na blacie woda, ale ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam tam list...

Droga Selly!

Uwierz, nie chciałem, by do tego doszło, ale...
Musimy się pożegnać.
Chcę zacząć nowe życie, zapomnieć o mamie...
A ty jesteś cząstką jej.
Jesteś bardzo do niej podobna, a serce mi się kroi, gdy na Ciebie patrzę.
Przypominasz mi ją.
Znalazłem pewną kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia.
Będziemy mieli dziecko.
Tak, będziesz miała rodzeństwo, którego nie poznasz.
Nigdy.
Tak, wiem, nie widzieliśmy się od ładnych czterech miesięcy i przykro mi, że muszę się z tobą pożegnać w taki sposób.
Wierz, czy nie, ale płaczę, pisząc ten list.
Przepraszam... Kocham Cię Selly...
Tata
PS Będę opłacać rachunki

- Ty debilu! - krzyknęłam i rzuciłam list na podłogę 
Zsunęłam się po meblach kuchennych na posadzkę* i zaczęłam płakać, przeraźliwie płakać. Mój szloch słychać było u sąsiadów, zwłaszcza, że drzwi były otwarte, bo Justin wchodził do domu.
- Nienawidzę cię! Nie dość, że cię w ogóle nie widzę, to jeszcze odchodzisz?! Jest z ciebie tchórz! Jeden, wielki, pojebany tchórz! Gówno mnie obchodzi, czy mnie kochasz! Ale ja już ciebie nie kocham! - krzyczałam na cały dom
- Selena, co jest? - spytał szatyn
Pokazałam Justin'owi list. Trzęsłam się jak owocowa galaretka. Byłam przerażona, lub.. smutna? Nie umiem tego ująć. Po prostu, czuję pustkę w sobie.
Mimo wszystko, tata zajmował jakieś miejsce w moim sercu. Mimo, że taty często nie ma, nie, nie ma go zawsze, to on jest ze mną zawsze, nie fizycznie, ale wiem, że zawsze o mnie myśli.
Justin patrzył na list z niedowierzeniem, a ja miałam głowę schowaną w kolanach.
- Justin, ja nie chcę tutaj być. Zabierz mnie stąd! - krzyczałam, a łez nie było końca
- Chodź, pójdziemy do mnie. - powiedział to i wziął mnie na ręce.
Szatyn jest taki kochany i słodki, zwłaszcza, gdy się uśmiecha. Tyle dla mnie zrobił, a ja dla niego - nic.
Chłopak zaniósł mnie na górę, gdzie spakowałam swoje rzeczy i kosmetyczkę. Razem z Justinem wyszliśmy z domu i zadzwoniliśmy po taksówkę.

Justin's POV:

Weszliśmy do mojego, znaczy, mojego i kumpli mieszkania. Gdy wszedłem do salonu, od razu zobaczyłem przyjaciół z piwem w ręku.
- Uuu. Justinek przyprowadził nam nową dziffkę? - powiedział Zayn
Widziałem, jaką dziwną minę miała Selena. To było chamskie. No, ale... Widać, że jest pijany.
- Cześć słonko. - powiedział upity Malik i podszedł do mojej księżniczki
Chłopak prawie złapał za talię brunetki, a mnie rozszarpywała od środka złość.
- Zabieraj te brudne łapska ode mnie! - krzyknęła dziewczyna i odsunęła się od mojego przyjaciela
- Malik, co ty taki napalony? - spytał Harry
- A nie widzisz, jaka ładna dupka?
- Spierdalaj Zayn! - krzyknąłem do największej męskiej dziwki w tym domu
- Oj, nie przesadzaj. To nie jest przecież twoja dziewczyna. - pokazał ręką na Selly
Wszyscy popatrzyli się na Zayna dziwnie.
- Czy ja o czymś nie wiem? - kolega zrobił pozę 5-latki
- To ja pójdę się wypakować... - powiedziała smutna Selena
Pocałowałem Selly w czoło, a potem poszła do łazienki.
- Brawo Zayn. Spisałeś się - stwierdził Kevin
- Ej, ale ja nadal nie rozumiem. Wytłumaczysz mi? - Zayn popatrzył na mnie miną pieska
- Tak, głąbie, ta dziewczyna są razem, można zauważyć, gdy ma się mózg. - powiedział Kevin
- A jak ona ma na imię? Bo Zayn tak wszystko spierdolił, że nawet nie zdążyłeś jej przedstawić. - spytała Harry, poprawiając swoje "zajebiste" loczki.
- Selena, ma na imię Selena.

Selena's POV:
Boże... Jeśli oni maja tacy być, przez cały mój pobyt, to ja mówię: PAPA!
Poszłam do łazienki, z jednym celem.
Chciałam się znów pociąć.
Nie robiłam tego od miesięcy, myślałam, że wygrałam z uzależnieniem tak mocnym jak uzależnienie od heroiny itp.
A teraz to wszystko się zawaliło. Jedna chwila, jeden list, jedna, jedyna osoba z rodziny. Bach... Marzenia, wszystko, dosłownie wszystko zawaliło się w jednej sekundzie.
Wyciągnęłam żyletkę z mojej kosmetyczki. Patrzyłam na rękę, czy mam jakieś wolne miejsce. Nie było, więc postanowiłam pogłębić moje blizny.
Jedno nacięcie.
Drugie nacięcie.
Trzecie nacięcie.
Czwarte nacięcie.
Teraz stałam nad umywalką zapłakana, a włosy leciały mi na twarz. Popatrzyłam na umywalkę - była cała w mojej krwi. Nagle zrobiło mi się szaro przed oczami. Byłam słaba, strasznie słaba. Straciłam dużo czerwonej cieczy.
Zsunęłam się po ścianie i siedziałam na podłodze. Zostawiłam po sobie czerwone ślady.
Oddychałam ciężko, a każda chwila była dla mnie męką.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!
Pod ostatnim rozdziałem było 5 komentarzy, więc dodałam rozdział.
Nie wiem czy pisać dłuższe rozdziały, piszcie, czy chcecie!
5 komentarzy - rozdział

dla niekumatych
* posadzka - podłoga
papatki :*

6 komentarzy:

  1. Pisz dłuższe :)
    Ten ojciec to jeden wielki chuj ale tak bywa..........

    Genialny rozdział :D

    Upity Malik, to szczęśliwy Malik XDD

    LOL
    Nie no, to było wredne i wgl... Malik ty cioto!!

    Czekam na nexta
    Interviever

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz lepiej piszesz, czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. GENIALNY :* LOFFKI KISSKI I UŚCISKI :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu... Prawie się płakałam jak czytałam ten list :( takie smutne.
    Rozdział jenak bardzo fajny :)
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezu :)
    Juz chce nexta xxx

    OdpowiedzUsuń