czwartek, 27 listopada 2014

[Three] First kiss



Selena POV:

Obudziłam się z bólem głowy, ale nie obchodziło mnie to, więc poszłam do mojego "studia" by nagrać obiecany moim widzom cover. Wybrałam utwór Ariany Grande Love Me Harder.
- Nie wiedziałem, że śpiewasz. - do pokoju wszedł Justin
- To pozwala mi się oderwać od problemów i od mamy - powiedziałam do mikrofonu
- Możesz mi o niej coś opowiedzieć?
- Moja mama była piękna, wszyscy mówią, że jestem do niej podobna, ale ja tak nie uważam, no może jest jakieś podobieństwo,  ale minimalne. Jak byłam mała, mama chciała zacząć prace w modelingu.
- Udało się jej to?
- Tak, była na okładce magazynu Glamour, byłam z niej dumna.
- Ile miałaś wtedy lat?
- Ty szpiegu, czemu taki ciekawski?
- Po prostu chcę wiedzieć.
- Miałam 13 lat
- A jak twoja mama miała na imię?
- Nancy, Nancy Cloe Gomez.
- Moja matka kupiła ten Glamour,  z twoją mamą, mówiła tam też o tobie.
Poleciała łezka, przypominałam sobie teraz te chwile z mamą, kiedy  jak miałam 5 lat chodziłyśmy do parku i robiłyśmy wianki. Dla niektórych to drobiazg, a dla mnie to pamiątka na całe życie.
- Czekaj, muszę to wrzucić do internetu.  - oderwałam się od tematu
- Selly, ty masz gorączkę - powiedział szatyn
Spojrzałam w lustro, rzeczywiście byłam czerwona jak burak, a czułam się,  jakbym nie istniała.
- Lepiej idź do łóżka,  ja ci przyniosę leki
Posłuchałam Biebera. On był taki opiekuńczy i taki sexy. Mówił też, że jestem ładna, a nie, on to powiedział tak: "Jesteś piękna "
Gdy szatyn wszedł do mojego pokoju, poczułam motyle w brzuchu. Ja pierdole, chyba się zakochałam...

Justin POV:

Selly jest taka piękna. Nie rozumiem, czemu zaprzecza. Teraz nie mogę się pogodzić z tym, że ktoś może ją skrzywdzić.
Wtedy kiedy myślałem, jak bronić Selly usłyszałem krzyk.
- Aaa! Zostaw mnie zboczeńcu! Zostaw! Justin! - krzyczała brunetka
Od razu pobiegłem do Seleny po schodach i otworzyłem drzwi. Widziałem, jak jakiś gość stał nad brunetką. W kieszeni miał pistolet...
- Zostaw ją! Spierdalaj! Już! Głuchy?! SPIERDALAJ!
Spłoszył się, na szczęście, ale wiem, że mógłby coś zrobić Selly, gdyby mnie nie było... Gdybym wrócił, ona by już nie żyła...
- Justin... - powiedziała zapłakana brunetka
- Już spokojnie, nic ci nie będzie - usiadłem na łóżku Selly i ją przytuliłem
- To był on..
- Cicho, już spokojnie
- To on zabił mamę, a teraz mógł zabić mnie, Justin, ja się boję.
Selena cały czas płakała. Nie mogłem patrzeć na jej zapłakane oczy.
- Justin, na biurku jest mój notes, podasz?
- Oczywiście.
Podszedłem do biurka i zaniosłem brunetce notes, notes z piosenkami...

Selena POV:

Justin podał mój notes, zaczęłam pisać nową piosenkę "Bang Bang Bang"

My new boy used to be a model
He looks way better than you, he looks way better than you

My new boy gets it how to get me
His love is deeper, you know, he's a real keeper, you know, oh

Bang, bang bang, I'm breaking in
Stealing all my love back, giving it to him
Bang, bang bang, this time I'll win, it thought your love was all that,
Until I let him in

You're gonna be the one, you're gonna be the one,
You're gonna be the one, you're gonna be the one that's mopin'


Bang, bang bang, I'm breaking in - szatyn zaczął śpiewać
Popatrzyłam głęboko w jego oczy, a on w moje i wtedy poczułam znów motyle w brzuchu. Nasze usta dzieliła tylko milimetrowa przestrzeń, aż w końcu się dotknęły. Nasz pocałunek był namiętny, to nawet bardzo, a nasze języki zaczęły się bawić. Gdy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie a na naszych ustach pojawił się szeroki uśmiech. 
Justin położył się koło mnie, przytuliłam się do niego i zasnęłam.

***
Zadzwoniła do mnie Dessy.
- Misiak, przyjdę do ciebie ok? - spytała przyjaciółka
- Destiny, daj spokój,  mam temperature
- No to będę dodawać ci otuchy
- Dessy, nie.
- Wiem, Justin jest u ciebie
- Dessy, nie przyjeżdżaj
Rozłączyłam się i zeszłam do kuchni, gdzie znajdował się Justin, rozmawiał z Zaynem
- Nie wrócę dzisiaj... Nie idę na żadną imprezę... Nie!
- Justin, która godzina?
- Szesnasta.  Nie boli cię już głowa?
- Nie, już nie.
- Mówiłaś przez sen.
- A co?
- Wołałaś mamę...
Boli, strata mamy tak cholernie boli. Nie pogodze się z tym nigdy. Chciałabym ją odzyskać, lecz to niemożliwe... Dlaczego Bóg zabiera nam osoby, na których nam zależy najbardziej?
- Selly, proszę cię, nie płacz. - szatyn powiedział to i sie do mnie przytulił.
-Justin, musze na chwilę gdzieś iść - powiedziałam to i weszłam schodami na góre.
Weszłam do sypialni taty. Nie wchodziłam tam od paru miesięcy. Odważylam się dopiero teraz.
Otworzyłam szuflade mamy, gdzie znajdowało się jej zdjęcie.
- Mamo... - powiedziałam i dotknęlam zdjęcia
Odwróciłam się, a za mną stał mężczyzna, którego widziałam już dzisiaj raz.
Wołaj Justina, no już!
------------------------------------------------------------------------------------------
Tamtaratam :)
Daj komentarz, to motywuje :)

wtorek, 25 listopada 2014

[Two] It's my history



Obudził mnie dzwięk, który oznajmiłmi, że dostałam sms'a od Dessy. Pewnie była zła, że wyszłam z imprezy, ale dla pewności sprawdziłam wiadomość.

Od: Dessy:*

Ubieraj się, za chwilę przyjdzie do ciebie niespodzianka :)

Aha, niespodzianka...
Poszłam więc do łazienki i ubrałam się w legginsy i białą koszulę w kratę. Gdy wyszłam z lazienki akurat  zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć, niechętnie i przed moimi oczami ukazał się przystojny szatyn.
Tak, to Justin.
Stał przede mną ze słonecznikami.
- Selly, ja chciałem...
- Nie, to ja powinnam przeprosić.
- To.. to dla ciebie
-Dzięki, wejdziesz?
-Tak, chętnie
Razem z szatynem weszliśmy do salonu i włączyłam telewizor.
- W tak wielkim domu mieszkasz sama?
- No, na razie tak. No... w pewnym sensie. Tata gdzieś pojechał, a ja nawet nie wiem gdzie. To jest dziwne, nic o nim nie wiem, nic.
- Nawet nie powiedział ci, gdzie jest?
- Takie sytuacje się już zdarzały, po prostu zostawia kartkę, że zakupy są zrobione i tyle...
- A mama?
Wymyśliłam coś na poczekaniu i próbowałam nie wycisnąć żadnej łzy.
- Mama... mama jest modelką, często nie ma jej w domu, pewnie i tak nigdy jej nie zobaczysz. - mimo moich starań i tak łza spłynęła
Szatyn wytarł łzę z mojego policzka.
- A teraz powiedz prawdę - zaproponował Justin
Nie odpowiadałam, odwróciłam się do okna, nie było tam nic ciekawego.
- Mała... powiedz
Chwila... czy on powiedział do mnie MAŁA?
Walnęłam go poduszką.
- Ej, a to za co?
- Nie jestem mała.
- Ok, ale powiedz prawdę.
- Moja mama, um. umarła 3 miesiące temu - poleciała fala łez - jakiś facet przyszedł do naszego domu i... i pytał się o mnie... o mnie! A zastrzelił moją mamę! To ja miałam umrzeć! Ja, a nie ona! To moja wina, to ja coś źle zrobiłam!... To nie fair.. - powiedziałam to i przytuliłam się do chłopaka
- Teraz trzeba zająć się tobą. Jeśli zrobił coś twojej mamie, a chodziło o ciebie, to teraz ty musisz uważać, a ja nie pozwolę cię skrzywdzić.
Po tych słowach zasnęłam na kolanach szatyna.
Obudził mnie Justin, który powiedział, że już 16;00 i pora wstawać
- A teraz powiedz ty coś o sobie - powiedziałam
- A więc, mieszkam z kumplami, nie mam pracy, taty nigdy nie poznałem, mama mieszka w Kanadzie no.. i tyle
- A jak twoi kumple, jak mają na imię itp. ?
- Dezz.. typowy palant, ale każdy go lubi, Zayn, pierdolony dowcipniś, Harry, laluś nad lalusiami i Kevin, jedyny normalny
- A to fajnie.
- A ty masz jakiś przyjaciół?
- Dessy i... ciebie
- Wiesz co Selly.. ?
- No?
- Piękna jesteś...
- Ty też jesteś niczego sobie.
Zaczęłam się lekko rumienić, na co szatyn zareagował szerokim uśmiechem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, krótkie, no ale cóż :)
Daj komentarz, to motywuje!
kolejny rozdział za niedługo :)

:)

niedziela, 16 listopada 2014

[One] It's my life, not yours

Jest styczeń, ferie zimowe, a Dessy zażyczyła sobie spotkanie w galerii handlowej. Musiałam iść na autobus. Po raz pierwszy w życiu żałowałam, że nie ma taty. On jest w ciepłych krajach, grzeje dupę na plaży. A mi właśnie wylatywało lodowate powietrze z ust, a po plecach przeszedł dreszcz.
Weszłam do autobusu i zaczęłam słuchać płyty Ariany Grande "My Everything". Po około 20 minutach byłam przy galerii. Podeszłam kupić bubble tea i zaczekałam na przyjaciółkę.
- Selly!
- Hejka!
- Do Victoria's Street.
- Ale...
- No już!
Poszłam za Destiny do tego sklepu. Przyjaciółka kupiła bieliznę i wyszłyśmy.
- To teraz idziemy do Sinsay'a - powiedziałam
- Ok 
Destiny potrafiła przesiedzieć na zakupach 12 godzin. Kochała kupować nowe rzeczy.
Znalazłam różową sukienkę z jednym ramionczkiem, a Dessy kupiła cztery bluzki, jedną z napisem "I ♥ Paris", drugą z mopsem, trzecią ze słonecznikiem, a czwartą z babeczką.
Chodziłyśmy po sklepach jeszcze 2 godziny i poszłyśmy do mojego domu.
Usiadłyśmy na kanapie, aż nagle Dessy podała pomysł.
- Ej, idziemy do jakiegoś klubu?
- Dessy, nie...
- No chodź! No chodź! - powiedziała przyjaciółka jak dziecko
Jak Destiny tak mówi, jak pięciolatka, to nie mam innego wyjścia
- No dobra..
- Yeah! Idę do twojej garderoby!
- No to idź..
- A ty?
- Jestem już ubrana.
Miałam na sobie potargane jeansy i koszule w kratę.
- Ej... ubieraj tą różową sukienkę
- Nie.
- Tak.
- NIE!
- No cholera jasna! Ubieraj!
Ubrałam tą różową sukienkę, którą kupiłam w Sinsay'u, a Dessy ubrała złotą sukienkę i srebne, wysokie  szpilki.
- Gotowa? - zapytała Dessy
- No.. - powiedziałam zniechęcona
- Taksówka jest już przed domem.
Pojechałyśmy do klubu Yellow, gdy weszłam leciała piosenka Break Free Ariany Grande.
Dessy poszła na parkiet tańczyć, a ja usiadłam przy stoliku i piłam colę.
- Hej, jestem Justin - powiedział chłopak, który stał za mną
- Selena. - odwróciłam się
Zobaczyłam szatyna o czekoladowych oczach.
- Mam 19 lat, a ty?
Nie no, prawdziwy debil, który ciągle sypia z inną...
- 15, a co chcesz? Tak czy tak się z tobą nie prześpię. Mam swój honor.
- O co ci chodzi?
- Jesteś zbyt porywczy.
- Zatańczysz ze mną?
O, właśnie o to mi chodziło.
- Zastanowię się - powiedziałam i napiłam się coli
-Proszę
- No dobra... -powiedziałam z niechęcią
Akurat,  na moją niekorzyść, puścili piosenkę Say Something.  Wolny taniec? Nie, proszę!
Szatyn okazał się być bardzo dobrym tańcerzem, ale nie byłam zadowolona z tego, że akurat puścili taką muzykę.
Usiedliśmy przy stoliku i Justin zaczął podawać kolejną porcję pytań.
- Gdzie mieszkasz? - zapytał szatyn
- A co? Chcesz mnie zgwałcić?
- Co ci jest?
- Jestem przewrażliwiona na tym punkcie.
- Czemu?
Od razu przed moimi oczami ukazała się scena z przed kilku miesięcy, gdy mama upadała na ziemię.
Łza spłynęła po policzku.
- Czemu płaczesz? - zapytał Justin
Ztarłam słoną ciecz z policzka, ale nie odpowiedziałam.
- A dlaczego masz te blizny?
Dość!
- Nie wpierdalaj się do mojego życia, ok?! - krzyknęłam
- Przepraszam.
- Gówno mnie obchodzi twoje przepraszam!
Wzięłam kurtkę z krzesła i wyszłam.
Było strasznie zimno, a ja szłam na nogach do domu. Całą drogę płakałam, a łzy zamarzały na moim policzku.
Weszłam do pokoju cała roztrzęsiona. Umyłam się i natychmiast poszłam spać.
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!
To pierwszy rozdział,  więc może być nudno.
Daj komentarz! To motywuje!
Pa :*

środa, 12 listopada 2014

Prolog

*flashtime*
Miesiąc po moich 14 urodzinach. Była zimna noc i nie mogłam zasnąć.
Nagle usłyszałam głosy z dołu.
Wstałam, ubrałam mój niebieski szlafrok i ostrożnie podeszłam do schodów. Zatrzymałam się w połowie drogi na dół.
Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Jakiś gość celował w moją mapę pistoletem. Spytał się, gdzie ja jestem i ona odpowiedziała z przerażeniem, że wyjechałam.
Łzy spłynęły po moich policzkach.
Strzelił w jej serce i najnormalniej wyszedł z przekleństwem z domu.
*the end*

Siedziałam w łazience pod umywalką kręcąc prawą ręką końcówki moich włosów i patrząc na blizny na lewej ręce. Rozmyślałam nad życiem, czy w ogóle ma jeszcze sens.
Sięgnęłam po żyletkę leżącą przy mojej lewej stronie stronie i zaczęłam wyrabiać kolejne blizny.
Z ran zaczęła płynąć krew, a z oczu lała się słona ciecz.   

poniedziałek, 10 listopada 2014